Kim jest Tomasz S. ?
Tytułowy
bohater Tomasz S. przewija się w mojej działalności radnego od jakichś sześciu
miesięcy. Trafił do mnie jako zagorzały przeciwnik obecnego układu Reśko - Wołowiec rządzącego Krynicą. Powodem
krytycznego nastawienia Tomasza S. do burmistrzów miały być okoliczności, które
doprowadziły do zlikwidowania działalności Fundacji Małopolskie Serce której to
był Prezesem. Jednak osoba Tomasza S. daleko wykracza poza działalność
Fundacji. Tomasz S. ma dużą wiedzę na temat najważniejszych osób w Krynicy. Są
to znani politycy, sportowcy, przedsiębiorcy, osoby związane z organami
ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Jako, że Tomasz S. odgrywa ważną rolę w
mojej działalności z ostatnich miesięcy chciałbym podzielić się moimi
przemyśleniami o tym człowieku. Opowieść poniższa powstała na podstawie
informacji uzyskanych od Tomasza S. i, w kilku miejscach, poparta zostanie
dostarczonymi przez niego dowodami. Podzielę
swoją opowieść na etapy by zbytnio nie gmatwać rozbudowanej fabuły. Na początek
słów kilka o kulisach powstania i działalności Fundacji Małopolskie Serce.
ETAP 1 Fundacja Małopolskie Serce
Jak zdradził
Tomasz S. założenie i działalność Fundacji była wspólnym planem jego i
burmistrzów. Cel takiej inicjatywy wg Tomasza S. wyglądał tak: Otwieramy fundację, przez fundację ściągamy
przeróżnych artystów, możemy ich ściągać podpinając pod akcje charytatywne. Ci artyści
przyjeżdżają nie za pieniądze tylko przyjeżdżają za zwrot kosztów. Taki miał
być cel, automatycznie cel promocyjny, a co za tym idzie miała być budowana
fundacja na zasadzie takiej że będziemy
gdzieś te środki pozyskiwać, oni nam pomogą przy pozyskiwaniu sponsorów. Było mówione że synchronizujemy nasze akcje na
tyle żeby mogła działać fundacja. Musieliśmy zapłacić biuro , a było
powiedziane publicznie że jest za darmo, (0m, 19 sek. nagrania ) okazuje się że
nie było za darmo i musieliśmy pokryć 1000 zł.
Jak widać uzgodniony cel
działania Fundacji był trochę inny od oficjalnego, charytatywnego. Można
wnioskować, że burmistrzom chodziło wyłącznie o efekt marketingowy i to zapewne
nastawiony na promocję własnych osób. Świadczyć o tym może chociażby
telewizyjna relacja z podpisania umowy użyczenia Fundacji lokalu w budynku
przedszkola na ul. Źródlanej.
Umowa użyczenia (*) – umowa nazwana, regulowana
przez przepisy Kodeksu Cywilnego (art. 710-art. 719), przez którą jedna z jej
stron (użyczający) zapewnia drugiej stronie (biorący) bezpłatne używanie umówionej rzeczy przez czas określony lub
nieokreślony. (*) za www.wikipedia.org
Czyli zgodnie z oświadczeniem
Dariusza Reśki pomieszczenie miało być udostępnione Fundacji nieodpłatnie. I tu,
zgodnie z relacją Tomasza S., zaczęły się problemy. Od Fundacji zaczęto domagać
się kwoty ponad 1000 zł z tytułu użytkowania biura. Tomasz S. zwracał się do
Tomasza Wołowca odnośnie płatności mailem, listownie i telefonicznie. Otrzymywał
odpowiedź „Nie przejmuj się macie wszystko załatwione”. Gdy przyszło wezwanie
do zapłaty Tomasz S. zwrócił się do T. Wołowca z pytaniem co robić. Wołowiec
odpisał, że mają nie płacić i wszystko jest załatwione. Później nasz
wspaniałomyślny zastępca burmistrza miał poradzić Tomaszowi S. żeby wyrzucił ten dokument. Sprawa zakończyła
się jednak zapłatą gdy Tomasz S. dowiedział się od Wołowca, że jednak nic się
nie da z tym zrobić.
Po tym wszystkim Tomasz S. doszedł do wniosku, że został
przez burmistrzów oszukany i tylko robiono na nim „propagandę”. Tomasz S.
twierdził stanowczo, że burmistrz jest kłamcą. Wyraził przy tym zaniepokojenie,
że jeżeli oni wygrają wybory to wygrają tylko na cygaństwie, na kłamstwie, na
obiecywaniu i nierealizowaniu.
Jedną z osób, która wspomagała
fundację była Katarzyna Zygmunt. Szybko jednak doszło do próby skłócenia jej z Tomaszem S. Pewnie po to, by
razem nie organizowali imprez które „przy okazji” mogły by wypromować ją jako
przyszłego kandydata na burmistrza. Dr burmistrz Wołowiec miał twierdzić, że
Katarzyna Zygmunt przesłała do Urzędu donos na działalność Fundacji w zakresie
korzystania z użyczonego lokalu. Tomasz S. zażądał okazania tego dokumentu lecz
dr Wołowiec zaczął się wykręcać i ostatecznie nic nie pokazał.
Ostatecznie Fundacja została
zlikwidowana.
Tak oto zacząłem poznawać
człowieka, który zjawił się nie wiadomo skąd, mającego wiele do powiedzenia na
każdy temat i twierdzącego, że ma szczere intencje naprawy krynickiej
rzeczywistości.
P.S W lipcu b.r. otrzymałem
tajemniczą przesyłkę która zawierała pendrive i prawdopodobnie list. Koperta w
stanie nie naruszonym została przekazana policji.
C.D.N