środa, 10 września 2014

Kim jest Tomasz S.?

Kim jest Tomasz S. ?

Tytułowy bohater Tomasz S. przewija się w mojej działalności radnego od jakichś sześciu miesięcy. Trafił do mnie jako zagorzały przeciwnik obecnego układu  Reśko - Wołowiec rządzącego Krynicą. Powodem krytycznego nastawienia Tomasza S. do burmistrzów miały być okoliczności, które doprowadziły do zlikwidowania działalności Fundacji Małopolskie Serce której to był Prezesem. Jednak osoba Tomasza S. daleko wykracza poza działalność Fundacji. Tomasz S. ma dużą wiedzę na temat najważniejszych osób w Krynicy. Są to znani politycy, sportowcy, przedsiębiorcy, osoby związane z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Jako, że Tomasz S. odgrywa ważną rolę w mojej działalności z ostatnich miesięcy chciałbym podzielić się moimi przemyśleniami o tym człowieku. Opowieść poniższa powstała na podstawie informacji uzyskanych od Tomasza S. i, w kilku miejscach, poparta zostanie dostarczonymi przez niego dowodami.  Podzielę swoją opowieść na etapy by zbytnio nie gmatwać rozbudowanej fabuły. Na początek słów kilka o kulisach powstania i działalności Fundacji Małopolskie Serce.

ETAP 1 Fundacja Małopolskie Serce
Jak zdradził Tomasz S. założenie i działalność Fundacji była wspólnym planem jego i burmistrzów. Cel takiej inicjatywy wg Tomasza S. wyglądał tak: Otwieramy fundację, przez fundację ściągamy przeróżnych artystów, możemy ich ściągać podpinając  pod akcje charytatywne. Ci artyści przyjeżdżają nie za pieniądze tylko przyjeżdżają za zwrot kosztów. Taki miał być cel, automatycznie cel promocyjny, a co za tym idzie miała być budowana fundacja na zasadzie  takiej że będziemy gdzieś te środki pozyskiwać, oni nam pomogą przy pozyskiwaniu sponsorów.  Było mówione że synchronizujemy nasze akcje na tyle żeby mogła działać fundacja. Musieliśmy zapłacić biuro , a było powiedziane publicznie że jest za darmo, (0m, 19 sek. nagrania ) okazuje się że nie było za darmo i musieliśmy pokryć 1000 zł.


Jak widać uzgodniony cel działania Fundacji był trochę inny od oficjalnego, charytatywnego. Można wnioskować, że burmistrzom chodziło wyłącznie o efekt marketingowy i to zapewne nastawiony na promocję własnych osób. Świadczyć o tym może chociażby telewizyjna relacja z podpisania umowy użyczenia Fundacji lokalu w budynku przedszkola na ul. Źródlanej.


Umowa użyczenia (*)umowa nazwana, regulowana przez przepisy Kodeksu Cywilnego (art. 710-art. 719), przez którą jedna z jej stron (użyczający) zapewnia drugiej stronie (biorący) bezpłatne używanie umówionej rzeczy przez czas określony lub nieokreślony.  (*) za www.wikipedia.org


Czyli zgodnie z oświadczeniem Dariusza Reśki pomieszczenie miało być udostępnione Fundacji nieodpłatnie. I tu, zgodnie z relacją Tomasza S., zaczęły się problemy. Od Fundacji zaczęto domagać się kwoty ponad 1000 zł z tytułu użytkowania biura. Tomasz S. zwracał się do Tomasza Wołowca odnośnie płatności  mailem, listownie i telefonicznie. Otrzymywał odpowiedź „Nie przejmuj się macie wszystko załatwione”. Gdy przyszło wezwanie do zapłaty Tomasz S. zwrócił się do T. Wołowca z pytaniem co robić. Wołowiec odpisał, że mają nie płacić i wszystko jest załatwione. Później nasz wspaniałomyślny zastępca burmistrza miał poradzić Tomaszowi S.  żeby wyrzucił ten dokument. Sprawa zakończyła się jednak zapłatą gdy Tomasz S. dowiedział się od Wołowca, że jednak nic się nie da z tym zrobić. 

Po tym wszystkim Tomasz S. doszedł do wniosku, że został przez burmistrzów oszukany i tylko robiono na nim „propagandę”. Tomasz S. twierdził stanowczo, że burmistrz jest kłamcą. Wyraził przy tym zaniepokojenie, że jeżeli oni wygrają wybory to wygrają tylko na cygaństwie, na kłamstwie, na obiecywaniu i nierealizowaniu.

Jedną z osób, która wspomagała fundację była Katarzyna Zygmunt. Szybko jednak doszło do próby  skłócenia jej z Tomaszem S. Pewnie po to, by razem nie organizowali imprez które „przy okazji” mogły by wypromować ją jako przyszłego kandydata na burmistrza. Dr burmistrz Wołowiec miał twierdzić, że Katarzyna Zygmunt przesłała do Urzędu donos na działalność Fundacji w zakresie korzystania z użyczonego lokalu. Tomasz S. zażądał okazania tego dokumentu lecz dr Wołowiec zaczął się wykręcać i ostatecznie nic nie pokazał.

Ostatecznie Fundacja została zlikwidowana.

Tak oto zacząłem poznawać człowieka, który zjawił się nie wiadomo skąd, mającego wiele do powiedzenia na każdy temat i twierdzącego, że ma szczere intencje naprawy krynickiej rzeczywistości.

P.S W lipcu b.r. otrzymałem tajemniczą przesyłkę która zawierała pendrive i prawdopodobnie list. Koperta w stanie nie naruszonym została przekazana policji.

C.D.N